Litomyśl – perła UNESCO

zamek-litomysl-unesco

Czesi mają w sobie niezwykłą zdolność tworzenia miast, które wyglądają jak scenografia do filmu o „idealnym życiu na prowincji”. Wystarczy kilka pastelowych kamienic, rynek z arkadami, zamek w tle, kawiarnia z domowym ciastem i już – gotowe miejsce, w którym można zostać na zawsze. Litomyšl jest dokładnie taki. Ma w sobie wdzięk, elegancję, spokój i ten rodzaj czaru, który sprawia, że zamiast biec do kolejnego punktu zwiedzania, chcesz po prostu usiąść na ławce i patrzeć.

Zamek w Litomyślu – perła UNESCO

Ale od początku. Litomyšl to niewielkie miasto na wschodzie Czech, położone pomiędzy Pardubicami a Svitavi. Niby nic wielkiego, a jednak UNESCO wpisało je na swoją listę, architekci zachwycają się jego nowoczesnymi projektami, a melomani pielgrzymują tu jak do muzycznej mekki – bo właśnie tutaj urodził się Bedřich Smetana, ojciec czeskiej muzyki narodowej.

Główny powód, dla którego turyści z całego świata zaglądają do Litomyšlu, to renesansowy zamek – arcydzieło, które wygląda jak tort z misternymi wzorami z lukru. Każda ściana pokryta jest tysiącami sgraffitowych zdobień, które z bliska przypominają koronkę wyrytą w kamieniu. Gdy świeci słońce, wzory tańczą po elewacji, a człowiek zaczyna się zastanawiać, czy to jeszcze architektura, czy już sztuka iluzji optycznej. Nic dziwnego, że zamek trafił na listę UNESCO – trudno przejść obok niego obojętnie.

Wnętrza też nie zawodzą. Są komnaty, teatr dworski i korytarze, które mają ten charakterystyczny zapach starych budynków – trochę kurzu, trochę historii, a trochę snów o dawnych balach. Po zwiedzaniu warto przejść się do sąsiedniego kościoła Znalezienia Krzyża Świętego (Kostel Nalezení sv. Kříže). Z jego tarasów i ogrodów rozciąga się przepiękny widok na miasto, a w środku panuje ten rodzaj ciszy, w której nawet najtwardszy turysta przestaje mówić „idziemy dalej”.

Rynek w Litomyślu – on się nie kończy!

Kiedy już zejdziesz z zamkowych tarasów, kieruj się na litomyšlski rynek. Jest długi, pełen barwnych kamienic i naprawdę trudno uwierzyć, że w takim małym mieście można mieć tak rozległe centrum. Każda kamienica ma tu własny charakter – jedna pastelowa, druga poważna, trzecia z wieżyczką, czwarta z balkonem. Pod arkadami pachnie kawa, z cukierni unosi się aromat czekolady. To właśnie tu najlepiej poczuć atmosferę Litomyšlu. Nie biegnij, nie oglądaj wszystkiego naraz – usiądź, zamów espresso i po prostu patrz. W tym mieście naprawdę można „żyć, żeby żyć”.

Magiczne zaułki w Litomyślu

Kiedy już nasycisz się rynkiem, zejdź w boczne uliczki. Jedną z najpiękniejszych jest Toulovcovo náměstí – mały placyk z legendą w tle. Według miejscowych opowieści, Toulovec był zbójnikiem, który ukrywał się w okolicznych skałach. Dziś nie ma tu bandytów, za to są brukowane uliczki, kawiarenki i cisza, która działa lepiej niż tydzień urlopu.

Drugim obowiązkowym punktem jest ulica Josefa Váchala – artystyczny eksperyment, który wyszedł Czechom doskonale. To coś w rodzaju otwartej galerii: mury, schody i chodniki zdobią kolorowe cytaty, rysunki i grafiki inspirowane twórczością ekscentrycznego artysty. To miejsce, gdzie nawet najbardziej poważny turysta zaczyna się uśmiechać.

Punkty widokowe w Litomyślu

Litomyšl nie zatrzymał się w renesansie. Wręcz przeciwnie – miasto lubi nowoczesne pomysły i nie boi się eksperymentów. Smetanova lávka, czyli piesza kładka nad ulicą nr 35, to przykład architektury, która udowadnia, że prostota potrafi być genialna. Beton, drewno, szkło – nic więcej nie trzeba, by stworzyć most, który zdobywa nagrody i idealnie komponuje się z otoczeniem.

A jeśli masz ochotę spojrzeć na Litomyšl z góry, znajdź wieżę widokową z kontenerów. Tak, dobrze czytasz – z kontenerów! Pomysł może wydawać się szalony, ale efekt jest zaskakująco przyjemny. To połączenie industrialnego klimatu z czeską fantazją, a widok z góry na miasto jest po prostu bajkowy.

Trudno opisać Litomyšl jednym słowem. To trochę miasteczko artystów, trochę skansen historii, a trochę laboratorium nowoczesnej architektury. Można tu spędzić cały dzień, nie nudząc się ani przez chwilę. A wieczorem, gdy rynek pustoszeje, człowiek zaczyna rozumieć, że właśnie tak wygląda czeskie szczęście – bez pośpiechu, bez zadęcia, z kieliszkiem wina i uśmiechem.

Spodobały Ci się Czeskie Szlaki? Postaw nam kawę w Suppy by Patronite -> WESPRZYJ NAS

Rekomendowane artykuły