Ile Czech jest w Czechach i dlaczego nie 100%?

czechy-morawy-slask

„To nie są Czechy, to Morawy!” – powiedziała z wyraźną irytacją. Miałem właśnie opublikować zdjęcie wspaniałego pałacu w Lednicach z podpisem „Jedno z najpiękniejszych miejsc w Czechach”. I choć w mojej głowie „Czechy” były po prostu synonimem Republiki Czeskiej, dla niej – i wielu innych mieszkańców południowo-wschodniej części kraju – był to błąd, symboliczna degradacja lokalnej tożsamości. Bo choć z perspektywy Warszawy, Opola czy Krakowa Brno i Praga to „te same Czechy”, z perspektywy Brna… już niekoniecznie.

Problem wydaje się błahy: ot, różnica językowa. Ale wystarczy spędzić trochę czasu w Czechach, by zrozumieć, że dla samych Czechów (a raczej: Czechów, Morawian i Ślązaków) ten podział jest znacznie głębszy. To kwestia historii, języka, kultury i… dumy.

Republika Czeska łączy

Oficjalnie istnieje jeden kraj: Republika Czeska (czes. Česká republika), który w 2016 roku przyjął też krótszą nazwę międzynarodową – Czechia. Wewnątrz tego państwa funkcjonują jednak trzy historyczne krainy:

  • Čechy – czyli właściwe Czechy, obejmujące zachodnią część kraju (m.in. Pragę, Pilzno, Liberec, Czeskie Budziejowice),
  • Morava – Morawy, czyli wschód: Brno, Ołomuniec, Zlin,
  • Slezsko – Czeski Śląsk, czyli skrawek północno-wschodniej części kraju (wokół Ostrawy, Opawy i Karwiny).

W czeskim języku codziennym istnieje wyraźna różnica między słowem Čechy (konkretnie region) a Česko (całe państwo). Problem w tym, że w języku polskim takich rozróżnień nie mamy. Dla Polaka „Czechy” to po prostu cały kraj. Tak samo jak „Włochy” czy „Węgry”. Czeski odbiorca tego jednak nie odczuwa. Dla niego stwierdzenie, że Lednice czy Ołomuniec znajdują się „w Czechach”, może brzmieć trochę jak powiedzenie, że Zakopane leży na Mazowszu. Technicznie – to ten sam kraj. Kulturowo – zupełnie nie ta bajka.

Historia Republiki Czeskiej jest znacznie starsza niż sama republika. Przez wieki istniały niezależne byty terytorialne: Królestwo Czech (od XI wieku), Margrabstwo Moraw i różne części Śląska (częściowo czeskiego, częściowo śląskiego, częściowo austriackiego czy polskiego). Najbliższa pełna unifikacja nastąpiła dopiero w XX wieku, po utworzeniu Czechosłowacji w 1918 roku. Dla wielu mieszkańców Moraw czy Śląska był to jednak bardziej mariaż administracyjny niż pełna integracja kulturowa. Do dziś Morawianie potrafią mówić o sobie nie jako o „Czechach”, lecz jako o „Moravákach” – podkreślając odrębność, której nie sposób nie zauważyć. W codziennych rozmowach, szczególnie z osobami z Moraw, można wyczuć lekki zgrzyt, kiedy nazwiemy ich region „Czechami”. Nie chodzi tu o otwarty konflikt czy urazę, ale raczej o niezrozumienie i lekceważenie regionalnej tożsamości.

Język czeski – różnice regionalne

Dla osoby z zewnątrz czeski to po prostu czeski. Jeden język, w którym mówi się w Pradze, Brnie czy Ostrawie. Ale wystarczy wyjechać poza duże miasta, by zrozumieć, że między czeskim a czeskim potrafi być różnica niemal tak duża, jak między polskim z Lublina a gwarą śląską z Cieszyna. Jako osoba mówiąca po czesku, przekonałem się o tym na własnej skórze – i języku. O ile w Pradze nie miałem większych problemów z komunikacją, o tyle na Morawach niektóre słowa i akcenty były po prostu inne. Niby to wciąż czeski, ale taki, który od czasu do czasu zaskakuje. Inne słownictwo, inne końcówki, inne melodie zdań. Dla kogoś z zewnątrz to ledwie niuans, ale dla wielu Morawian to coś więcej – to język ich tożsamości. Jako osoba wychowana na Śląsku doskonale to rozumiem!

Ciekawostką jest fakt, że w historii istniały realne próby kodyfikacji języka morawskiego jako odrębnego od czeskiego. Jeszcze w XIX wieku pojawiały się słowniki i podręczniki gramatyczne, a na początku XXI wieku zarejestrowano nawet w czeskim spisie powszechnym osoby deklarujące „moravštinu” jako swój język ojczysty. To nie znaczy, że Morawy mówią innym językiem – ale to znaczy, że dla wielu ludzi mówią „inaczej” niż w Czechach.

Morawy, region z silną tożsamością

Choć Republika Czeska nie ma podziału na regiony autonomiczne, to świadomość regionalna na Morawach jest bardzo silna. Istnieją stowarzyszenia takie jak Moravská národní obec (Morawska Wspólnota Narodowa), które od lat walczą o uznanie Moraw jako odrębnego regionu administracyjnego. Ich głównym postulatem jest wprowadzenie czwartego regionu samorządowego – Moraw, obok obecnych 14 krajów (krajů), które dziś funkcjonują tylko administracyjnie.

W wielu miastach Moraw widać flagi morawskie (czerwono-niebiesko-żółte z białym orłem), wiszące obok flagi narodowej. Podczas świąt lokalnych mieszkańcy chętnie je wywieszają, podkreślając odrębność kulturową i historyczną. Nie chodzi tu o secesję – ale o uznanie tego, co istnieje od wieków. A istnieje nie tylko w pamięci, ale i w praktyce życia codziennego. Dla porównania: wyobraź sobie, że każde województwo w Polsce ma identyczny status – ale tylko jedno, np. Mazowieckie, nazywałoby cały kraj. „Mazowsze? Ach, piękne Mazowsze. Byłem w Gdańsku!” Brzmi absurdalnie? Dla Morawian – właśnie tak brzmi „byłem w Czechach”, gdy ktoś był w Brnie.

I wtedy pojawia się… Czechia!

Na arenie międzynarodowej problem robi się jeszcze ciekawszy. Oficjalnie mamy dwa poprawne określenia:

  • Czech Republic / Republika Czeska – forma urzędowa,
  • Czechia / Czechy – forma skrócona, przyjęta w 2016 roku przez ONZ i UE.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że w języku czeskim słowo „Čechy” oznacza wyłącznie zachodnią część kraju. Dlatego np. angielskie „Czechia” i polskie „Czechy” brzmią dla niektórych Czechów jak nazwanie całego państwa „Zachodnią Republiką”. To zresztą jeden z powodów, dla których wielu Czechów – zwłaszcza z Moraw i Śląska – nie przepada za nazwą Czechia. Uważają ją za zbyt zawężającą, niedokładną, mylącą. W oficjalnych kampaniach promujących Czechy (np. CzechTourism) często pojawia się bezpieczna, neutralna forma „Czech Republic”, by nie drażnić podziałów.

Z polskiej perspektywy używanie słowa „Czechy” jako synonimu Republiki Czeskiej jest naturalne. Tak nas uczono, tak funkcjonuje język. Ale podróżując po kraju, który z pozoru wydaje się jednorodny, zaczynamy dostrzegać, że słowa mają wagę. Zwłaszcza wtedy, gdy nieświadomie coś upraszczamy, spłaszczamy, pomijamy. Czy powinniśmy w Polsce mówić „Czechy i Morawy”? Czy zamiast „w Czechach” pisać „w Republice Czeskiej”? To nierealne. Język żyje własnym życiem. Ale warto mieć świadomość, że kiedy mówimy „Czechy”, wielu Morawian może czuć, że zostali właśnie symbolicznie wymazani z mapy.

Dziennikarka Petra Procházková napisała kiedyś w artykule dla Deníku N:

To drobiazg, ale czasem słowa bolą bardziej niż czyny. Gdy jesteś Morawianinem, a ktoś dziękuje ci, że przyjechałeś z Czech, nie masz ochoty odpowiadać.

Być może największą wartością Republiki Czeskiej jest to, że składa się z tak różnych kawałków. Z kosmopolitycznej, a jednak zdystansowanej Pragi. Z praktycznych i pracowitych Moraw. Ze Śląska – trochę czeskiego, trochę polskiego, a często po prostu swojskiego.

Czeska różnorodność nie zawsze rzuca się w oczy. To nie Hiszpania z jej językami i regionami. To nie Belgia z podziałem na Walonię i Flandrię. Ale ona jest. I może właśnie dlatego warto ją dostrzegać.

Rekomendowane artykuły